Śladami Olędrów

Nowy Truszyn zamieszkiwali Olędrzy (inaczej: Hollendrzy, Holędrzy, Holendrzy, Olendrzy) – pierwotnie osadnicy z Fryzji i Niderlandów, najczęściej wyznania mennonickiego, którzy w XVI-XVII wieku zakładali wsie m. in. Mazowszu. Posiadali umiejętność melioracji i reprezentowali wysoką kulturę rolną. Zabudowania stawiali na wzniesieniach (terpach), do których usypania wykorzystywano ziemię z wykopów pod kanały i stawy melioracyjne. W sąsiedztwie sadzono topole i wierzby, których zadaniem było zatrzymanie lodów spływających rzeką podczas roztopów. Część mieszkalna była zawsze pierwsza od strony rzeki lub skierowana w górę jej biegu, dzięki czemu w przypadku wylewu woda przepływała najpierw przez nią, potem przez część gospodarską i wreszcie wylewała na pola, co pomagało oczyścić zabudowania z zanieczyszczeń. Więcej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Olędrzy
Idziemy szosą wzdłuż wału, odnajdujemy opuszczoną olenderską chatę, wchodzimy dosyć nieśmiało do środka, to niezwykły zabytek, a tak tutaj niszczeje. Wewnątrz odnajdujemy stare przedmioty, z podwórza przez drzwi wkraczają do środka rośliny, takie zielone, pełne energii życiowej, w przeciwieństwie do tej wiekowej, opuszczonej chaty.
Nieopodal odkrywamy zdewastowany, zarośnięty chaszczami cmentarz, na którym odnajdujemy tylko dwa nagrobki Olendrów. Podobno jest tu 6 nagrobków, a raczej pozostałości po nich, a także kopczyki świadczące, że nagrobków było tu więcej.
Przy drodze wiodącej w środku wsi mijamy drewniany budynek, kiedyś służący jako szkoła podstawowa, zbudowany ok. 1900 r. Wokół budynku ławki, altanka. Siadamy, rozmawiamy z mieszkańcem Nowego Troszyna ale niestety nic nie wie, albo nie chce pamiętać, o historii tutejszych Olendrów. Dom jest teraz opuszczony, choć został on wyremontowany i miał służyć mieszkańcom.
Idąc dalej szosą widzimy krzyż ozdobiony barwnymi taśmami, tuż za nim skręcamy w uliczkę, docieramy do sklepu, a następnie podziwiamy dawny zbór ewangelicki zbudowany w 1939 r., podobno odbyła się w nim tylko jedna msza. Zabytek ten znajduje się na terenie Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej.
Przed sklepem rozmawiamy z ludźmi, niewiele się dowiadujemy o przeszłości wioski, za to opowiadają o Wiśle i o nieudanej próbie ocalenia wioski przed powodzią w 1997(?) 1982 (?)roku, do dzisiaj ponoć widoczne są ślady na nieużytkowanej szkole. Mówią, że wszystkiemu winna jest tama we Włocławku. Wspominają, że do ochrony wsi całą noc wypełniali i układali worki z piaskiem. Mieszkańcy sąsiedniego Dobrzykowa naliczyli 225 tys. worków. Im się udało uchronić swoją wieś przed powodzią. Naszą rozmowę toczymy pod sklepem i barem Rodo. Tu toczy się miejscowe życie.
Tutaj opisano i sfotografowano zabytki Nowego Troszyna:
http://holland.org.pl/art.php?kat=obiekt&id=124
Ciekawy artykuł:
http://plock.wyborcza.pl/plock/1,35681,5693764,Dzis_prawdziwych_Olendrow_juz_nie_ma.html
[smartslider3 slider=22]